Mam wrażenie, że pisząc o jej twórczości powtarzam się z tytułu na tytuł, ale taka właśnie jest proza Valérie Perrin. Przewidywalna w stylu, zaskakująca w treści. W najnowszej powieści pisarka bawi się formą i narracją, serwuje czytelnikowi opowieść widzianą z kilku perspektyw, daje głos wielu bohaterom - tym, których lubimy oraz tych, o których istnieniu wolelibyśmy nie wiedzieć. „Colette” to świetnie wyważona historia, kryjąca w sobie coś więcej niż tajemnicę. Pisarka znów udowadnia, że swoją wrażliwością potrafi zarazić czytelnika, sprawiając, że sięgając po jej twórczość poczuje więcej, głębiej, inaczej. Tworzy bohaterom niesamowite życiowe scenariusze, wyróżniające się na tle innych powieści, wzbudzając wiele emocji, wiele refleksji. To przepiękna opowieść, pełna ciepła kontrastującego z okrucieństwem. Niosąca nadzieję, dotykająca wnętrza.
Czerpię niesamowitą przyjemność z czytania takich książek. Odpływam z lekturą na długie godziny i boleśnie odczuwam powroty do rzeczywistości. Mam nadzieję, że dacie się skusić i zachwyci Was tak bardzo jak mnie!
Valérie Perrin, Colette (org. Tata), tłumaczenie: Joanna Prądzyńska, Wydawnictwo Albatros 2025
Książkę czytałam we współpracy z Wydawnictem Albatros.
„Ostatni telefon” to niezwykle empatycznie i przyjemnie napisana powieść, poruszająca trudny motyw, jakim jest samobójstwo. Powieść ważna i potrzebna, niosąca zupełnie inne spojrzenie na śmierć samobójczą niż wszystko, co do tej pory na ten temat czytałam. Jest pokrzepiająca, bardzo poruszająca i pomimo trudnej tematyki, ma w sobie dużo ciepła. Poznajemy tu sześć historii osób, które utraciły bliskie osoby i pogrążone w żalu i żałobie, próbują poradzić sobie z ich śmiercią. Mimo lekkiego pióra autorki i ciepłego tonu narracji, nie jest to łatwa lektura. Może dotykać wiele wrażliwych miejsc, wzbudzać trudne emocje i miejcie to proszę na uwadze, sięgając po ten tytuł.
Główna bohaterka - Ji-an - jest osobą wykazującą się ogromną empatią i wyrozumiałością. Wniosła w tę opowieść morze spokoju, a dzięki niej nie tylko inni bohaterowie tej powieści, ale też ja poczułam ukojenie i przeszłam przez nią łagodniej, z większym zrozumieniem dla emocji i decyzji pozostałych postaci. Lubię takie charaktery i z ogromnym zaciekawieniem śledziłam pracę Ji-an oraz innych pracowników Centrum Autopsji Psychologicznej. Mamy tu sporo różnych postaci, a każda z nich wzbudza inne odczucia, przez co powieść nabiera głębi, przedstawia różnorodność spojrzeń.
Dużo tu ładnych zdań o żałobie i o śmierci, o potrzebie zrozumienia czym kierowały się osoby popełniające samobójstwo. Dużo smutku i żalu, ale też pociechy i nadziei. Książka niesie ze sobą spory ładunek emocjonalny, pobudza do przemyśleń i zachęca do większej uważności w codziennym życiu. W niecałych trzystu pięćdziesięciu stronach Lee Su-Yeon zamknęła historię życia i śmierci, okraszoną realizmem magicznym, ciekawą paletą bohaterów i trudnych wyborów. Przedstawia kilka perspektyw, pokazując, że samobójstwo to nie tylko sam czyn, ale też wszystko co przed i po. I robi to z niezwykłą delikatnością, czułością i wrażliwością. Cieszę się, że sięgnęłam po „Ostatni telefon” i jestem przekonana, że książka jeszcze na długo zostanie w mojej pamięci.