To miał być zwyczajny, krótki i spokojny lot do Sydney... a zapisał się w pamięci pasażerów na zawsze, po tym jak niepozorna staruszka zaczęła zdradzać ludziom daty i okoliczności ich śmierci. I może nie byłoby to aż tak straszne, gdyby jej przepowiednie nagle nie zaczęły się spełniać... Czy pasażerom uda się oszukać swój los? A może każda próba zmiany przeznaczenia prowadzi prosto w jego sidła?
Przyznam, że to moje pierwsze spotkanie z twórczością Liane Moriarty, ale oglądałam kiedyś serial „Wielkie kłamstewka”, który powstał na podstawie jednej z jej książek i bardzo mi się podobał. Nie inaczej było z najnowszym tytułem - „Zaledwie moment”. Zaczęłam czytać i przepadłam. Choć książka liczy aż 650 stron, czytało się ją błyskawicznie. Krótkie rozdziały, wartka akcja, miękki i lekki styl autorki, a może nawet małe gawędziarstwo, sprawiły, że spędziłam z nią naprawdę przyjemne chwile i nie mogłam się oderwać. W ciągu dnia ciągle wracałam do niej myślami, a kiedy miałam usiąść do czytania tylko na chwilę, przepadałam na kilka rozdziałów i wielkim oporem odrywałam się od lektury. Lubię takie opowieści - wciągające w swoją rzeczywistość, utrzymujące świetne tempo i angażujące w taki przyjemny sposób.
Całą historię poznajemy z perspektywy kilku postaci: pasażerów lotu, stewardessy i wyjątkowo tajemniczej narratorki - sprawczyni tego całego zamieszania, czyli kobiety, która przewidywała czas i przyczynę śmierci podczas tego pamiętnego lotu. I muszę wspomnieć, że to właśnie ona - Pani Śmierć - była tu najciekawszą bohaterką, to właśnie jej losy - przeszłość, teraźniejszość, najbardziej mnie ciekawiły, rozdziały z jej perspektywy czytałam z największym zaangażowaniem. Moriarty świetnie skroiła tę postać. „Zaledwie moment” oferuje nam jednak bardzo bogaty wachlarz portretów, różne spojrzenia i reakcje na to samo wydarzenie. Wspaniale obserwowało się jak przepowiednie działają na pasażerów, jak wpływają, lub nie, na ich życie. Od początku do końca wyczuwa się tu napięcie przemieszane z lekkim strachem o ich los. Wszystko to okraszone jest małą dawką dobrego humoru, tak dobrze pasującą do tej opowieści. Już sam pomysł mnie zauroczył, a wykonanie przerosło moje oczekiwania. Jeśli wszystkie pozostałe książki Liane Moriarty takie są, to zostanę wielką fanką - koniecznie muszę to sprawdzić!
„Zaledwie moment” to historia z przesłaniem, zostawiającą czytelnika z refleksjami nad własnym życiem, do tego bardzo mądrze napisana, trafiająca słowami dokładnie tam, gdzie powinna trafić. Lubię takie książki, które dają mi od siebie coś więcej niż dobrą rozrywkę i zostawiają po sobie ślad. Bardzo polecam - bawiłam się przy niej wspaniale!
Liane Moriarty, Zaledwie moment, tłumaczenie: Dominika Kardaś, Wydawnictwo Znak Literanova 2025
Książkę czytałam we współpracy z Wydawnictem Znak Literanova.
Refleksyjna historia z przesłaniem. Takie sobie cenię.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że mam tę książkę na swojej półce.
OdpowiedzUsuńWiem, że muszę przeczytać tę książkę. Zamówiłam ją sobie na urodziny, może ktoś się ulituje i mi sprezentuje :)
OdpowiedzUsuń